Łączna liczba wyświetleń

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Powrót po przerwie do pracowni. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Powrót po przerwie do pracowni. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 września 2011

Powrót po przerwie do pracowni

Cześć!

   Przepraszam, że już dawno nic nie zamieszczałem na blogu, ale byłem zajęty w pracy, i nie miałem czasu na jego prowadzenie. Czasami trzeba być przygotowanym na to, że nie mamy kiedy popracować nad jakąś rzeźbą, lub brak jest weny, a wtedy naprawdę nie warto się z musu za coś zabierać. Na domiar złego, wilgotna szmatka oraz folia, którą okryliśmy rzeźbę zdążyła wyschnąć, co spowodowało, że nasza gliniana rzeźba wyschła i nie da jej się w tym stanie dokończyć. Jeśli to jest płaskorzeźba, proces jej ponownego przywracania do stanu, w którym możemy w niej na nowo rzeźbić jest prostszy, jeżeli nie bywa, że należy się pogodzić z tym, że materia nas zwyciężyła i trzeba iść dalej.
   Do ponownego rozpoczęcia pracy należy przygotować trochę płynnego wosku, który najłatwiej jest pozyskać przez roztopienie paru wkładów to zniczy, ilość potrzebnego wosku jest zależna od rozmiarów płaskorzeźby oraz od jej faktury.
   Wosk najbezpieczniej jest rozgrzewać powoli w garnku z wodą do którego wkładamy parę litrowych słoików w których są kawałki nie roztopionego wosku. Zakrętki on słoików można trochę nakłuć, żeby przypadkiem nie strzeliły od ciśnienia. Słoiki z woskiem gotujemy do momentu zagotowania wody, potem przykręcamy kuchenkę, czas zrobi resztę za nas. Z racji tego, że wosk roztapia się w temperaturze ok. 60 C po zagotowaniu wody w garnku całość wosku powinna się w roztopić. Kiedy już wosk jest płynny przez jakąś szmatkę lub rękawicę kuchenną wyjmujemy słoiki z garnka. Robimy to stopniowo, najpierw wykorzystamy wosk z jednego słoika, nie potrzeba wyciągać wszystkich, ponieważ wosk może nam zastygnąć zanim go wykorzystamy.
   Nakładać wosk na płaskorzeźbę możemy na parę sposobów, jeżeli ktoś ma już wprawę i jakieś oddzielne pomieszczenie na  pracownie to może po prostu całość wosku rozgrzać w garnku na bardzo małym ogniu. Jest parę minusów takiego rozwiązania: łatwo można zagotować wosk i zatruć się oparami wosku, sporo wosku ubywa ze względu na parowanie oraz osadzanie się na ściankach garnka itp. Zaletą jest to niewątpliwie, iż jeśli mamy sporo wosku to na płaskorzeźbę możemy wylać wypoziomowaną warstwę wosku co ułatwia odlanie płaskorzeźby.
   Ja wolę Powoli nakładać za pomocą jakiegoś tępego nożyka lub łyżki prawie zastygający już wosk, przy tej metodzie ciężko jest się np. oparzyć, prócz tego mamy przez cały czas nad wszystkim kontrolę i z niczym nie musimy się śpieszyć.  Kiedy skończymy wylewać wosk spryskujemy go wodą by szybciej zakrzepł i zostawiamy na parę godzin żeby zupełnie ostygł. Czasami robię to gołymi rękoma ale zaznaczam, że osobom bez wprawy to zdecydowanie odradzam, po za tym trzeba mieć zahartowaną skórę dłoni.